Spacer nie jest bynajmniej wynalazkiem późnej nowoczesności. Perypatetycy, flaneurzy, spacerowicze miejscy: w różnych epokach spacerowanie miało jednak różnorodny charakter (Solnit 2001). W każdej z nich chodziło o coś więcej niż tylko o sam akt przemieszczania się. Spacer to bowiem nie tylko czynność fizyczna, lecz także kulturowa, polegająca na wytwarzaniu i nadawaniu znaczeń, jak również społeczna – polegająca na tworzeniu wspólnoty spacerujących.

Praktykom związanym ze spacerami miejskimi odbywającymi się w  prawobrzeżnej części Warszawy – przede wszystkim na Grochowie – przyglądaliśmy się od czerwca 2013. Na pierwsze „zwiedzanie spacerem” zorganizowane przez Danutę Kończak z Oddziału PTTK Warszawa Praga-Południe i Centrum Paca 40 wybraliśmy się między innymi dlatego, żeby dowiedzieć się czegoś więcej na temat miejsca, w którym mieliśmy prowadzić badania. W owym czasie spacery organizowano jeszcze dość sporadycznie. Trzeba było być czujnym i uważnym, by nie przegapić okazji. Niecały rok później oferta spacerowa była już na tyle bogata, że można było spacerować po prawobrzeżnej Warszawie nawet kilka razy w miesiącu w różnych grupach i z różnymi przewodnikami. Wędrowaliśmy ze Stowarzyszeniem imienia Szymona An-skiego, Klubem Kicia Kocia, Stowarzyszeniem Proszę Bardzo, Butem po Wawie i Praską Ferajną. Nie koncentrowaliśmy się już na tym, by dowiedzieć się czegoś o dzielnicy, staraliśmy się zrozumieć fenomen wspólnego spacerowania, i temu właśnie poświeciliśmy niniejszy tekst.

Obserwowaliśmy przebieg spacerów i interakcje, ale też rozmawialiśmy o ich organizowaniu. Naszą uwagę zwróciło to, że wzrostowi podaży nie towarzyszyły problemy z popytem. Wręcz przeciwnie: zaobserwowaliśmy tu szczególne sprzężenie zwrotne – rosnąca liczba ofert przełożyła się na większe uczestnictwo w spacerach. Obserwowaliśmy frekwencję w zimne, zimowe jeszcze dni, i mieliśmy wrażenie, że to niemalże postęp geometryczny. 2 marca 2015 roku jeden z naszych rozmówców, Rafał Dąbrowiecki (Butem po Wawie), zamieścił zdjęcie ze spaceru, na którym przemawiał do grupy ponad setki osób. „To był rekord frekwencyjny” – napisał. „Wygląda jak masowa demonstracja” – skomentował ktoś zamieszczone zdjęcie.

Bez wątpienia taki wzrost liczby spacerów częściowo można by tłumaczyć wprowadzeniem ustawy deregulującej zawód przewodnika w 2012 roku (Kuraś 2012). Ale sprawa nie jest aż tak prosta, o czym przekonaliśmy się w trakcie badań.

Perspektywa antropologa, czyli całe mnóstwo pytań

Badanie spacerów miejskich z perspektywy antropologicznej wiąże się z umiejętnym łączeniem uczestnictwa i obserwacji, ale wymaga też poznania perspektywy aktorów. Nasze uczestnictwo w spacerze różniło się od sposobu, w jaki bierze w nim udział ten, kto wybrał się w celach innych niż badawcze. O ile większość uczestników przychodzi na spacer, żeby miło spędzić czas i poszerzyć zakres wiedzy na temat dzielnicy lub jakiegoś aspektu, któremu poświęcony jest dany spacer, o tyle nas ciekawiło to, co dzieje się w trakcie spacerowania. Czy kolejne wyprawy cieszą się zainteresowaniem? W jakim wieku są ich uczestnicy? Jak przebiegają spacery? Jak rozpoczyna się spotkanie? Czy zdarzają się improwizacje lub modyfikacje wcześniejszych planów? Czy dochodzi do nieoczekiwanych zdarzeń? Jak wygląda zakończenie spotkania? Jak długo trwa spacer? Jak przebiegają interakcje między uczestnikami spaceru a przewodnikiem? Czy wiele osób odłącza się od spacerów? Zwracaliśmy uwagę na rodzaje aktywności podejmowanych przez uczestników (dopytywanie, komentarze), interakcje z napotkanymi mieszkańcami i ich charakter. Przyglądaliśmy się także sytuacjom, w trakcie których uczestnicy fotografują lub filmują (aparaty/kamery/telefony komórkowe).

Nieco inaczej słuchaliśmy też opowieści w trakcie spaceru. Historia dzielnicy, choć niezwykle ważna, interesowała nas o tyle, o ile pozwalała nam odpowiedzieć na pytania badawcze. Czy był to spacer tematyczny, czy przedstawiający różne ciekawostki historyczne związane z miejscami na trasie spaceru? W jakich miejscach się zatrzymywano? Czy były to miejsca historyczne? Do jakiego zakresu wiedzy odwoływał się przewodnik? Czy kwestionował jakieś narracje, a zwłaszcza uogólnioną narrację historyczną? W jakiej mierze odwoływał się do wiedzy lokalnej? Czy przytaczał zasłyszane historie, wypowiedzi lokalnych autorytetów?

Co jeszcze nas interesowało? Z osobami organizującymi spacery miejskie rozmawialiśmy o tym, jak tworzyły one scenariusze wycieczek i jak zdobywały wiedzę na temat historii miasta. Chodziło o uzyskanie etnograficznie gęstych narracji na temat podejmowanych działań, współpracy i komunikacji z różnymi podmiotami oraz uzyskiwanego wsparcia. Pytaliśmy też o wykorzystywane narzędzia i sposoby koordynacji działań czy o sposoby tworzenia zapisów zrealizowanych spotkań. Staraliśmy się, aby punktem wyjścia do przeprowadzenia rozmowy był konkretny spacer.

Wspólnota spacerujących i technologia

Spacery, w których uczestniczyliśmy, różniły się nie tylko pod względem wątków tematycznych – do czego dalej wrócimy – lecz także indywidualnego sposobu prowadzenia spotkań przez przewodników. Zazwyczaj wykorzystywali oni różne kanały rozpowszechniania informacji o planowanych spotkaniach, takie jak profile na Facebooku, newslettery, strony internetowe, ulotki, zdając sobie sprawę z tego, że umożliwiają one dotarcie do różnych odbiorców. Poza krótkim opisem spaceru skrótowo przedstawiano planowaną trasę. Warto zauważyć, że informowanie o spacerach połączone jest z pewną formą wymiany wiedzy:

Może mógłbym to ogłosić w lokalnej prasie, na przykład. Może ktoś by przyszedł. Ale to na pewno Facebook spowodował i dał też te narzędzia. Bo w prasie… to na co jesteś skazany? Nawet jeśli dadzą Ci możliwość ogłoszenia się za darmo, to będą cztery linijki, prawda? A ja, prowadząc własną stronę, mogę też w pewien sposób zainteresować tych ludzi. Wrzucić fajne zdjęcie, zrobić ciekawy opis. To inaczej zupełnie wtedy zaczyna grać, jak człowiek widzi: „Boże! Takie ciekawe miejsce jest na Grochowie? Idę! Muszę to miejsce zobaczyć!”, prawda? Daje to dużo możliwości.

Profile i blogi służące do komunikacji stają się też platformą do zamieszczania różnych ciekawostek historycznych, materiałów wizualnych wprowadzających w tematykę i przestrzeń spaceru.

Warto tu podkreślić rolę technologii jako aktora umożliwiającego i integrującego działania. W nurcie studiów nad nowymi ruchami społecznymi często zwraca się uwagę na to, że internet i media społecznościowe, choć nie wywołują rewolucji, to sprzyjają tworzeniu oddolnych ruchów politycznych i obywatelskich (Castells 2013). W tym sensie współtworzą też spacery. Nie mogłyby one zaistnieć w obecnej postaci bez udziału internetu i mediów społecznościowych. Internet, a w szczególności Facebook, łączy spacerowiczów nie tylko dlatego, że umożliwia zorganizowanie spotkania o określonej porze i określonym miejscu, lecz także dlatego, że pozwala podtrzymać kontakt, choćby poprzez wymianę czy komentowanie zdjęć. Udostępniane w sieci zapisy wizualne i tekstowe spacerów, tworzone zarówno przez przewodników, jak i przez spacerujących, wytwarzają miejsca – nie są one nigdy „gotowe” i czekające na „odkrycie”, odwiedzenie i sfotografowanie, lecz wytwarzane są właśnie w czasie spaceru, do czego jeszcze wrócimy. Opisy te są także wykorzystywane przez mieszkańców do tworzenia własnych spacerów na przykład na potrzeby oprowadzania po Warszawie znajomych lub rodziny, którzy przyjechali z innego miasta. Z naszych obserwacji i rozmów wynika, że bycie przewodnikiem po własnym mieście nie jest wcale łatwe. Wiedza, która postrzegana jest jako ciekawa i atrakcyjna, jest rozproszona w archiwach, starych gazetach, książkach. Przewodnicy zbierają ją, opracowują i tworzą opowieści o Warszawie, które stają się materiałem wykorzystywanym dalej przez mieszkańców.

Stowarzyszenie Kraina i Grupa Proszę Bardzo, Ewelina Bartosik, Spacer: Spacer szlakiem QR kodów umieszczonych w ramach projektu „Witryna: Grochów” na terenie Pragi-Południe, 06-09-2014.

Opowieści miejskie i tematyzacja przestrzeni

„O Grochowiakach, których już nie ma – spacer śladami historii Żydów na Grochowie”, „Grochów Mały i Witolin”, „Grochów – dzielnica, która niejedno ma imię”, „Słodko gorzki Kamionek”, „A Grochów się budzi…”, „Wyznania i religie na Pradze”, „Olszynka i Dworek Grochowski w rocznicę bitwy”, „Szmulowizna – Praga Północy czy Praga Północ”, „Kobiety Pragi” – to kilka przykładowych tytułów spacerów. Spacery często podporządkowane są wybranemu tematowi wiodącemu. W tej samej przestrzeni miasta można się poruszać wielokrotnie i za każdym razem poznawać jej zupełnie różne oblicza związane z różnymi sferami życia: religijne (historię zamieszkałych mniejszości wyznaniowych i religijnych), społeczne (opowieści łotrzykowskie), gospodarcze (historię rozwoju fabryk i zakładów rzemieślniczych). Jak przyznawali przewodnicy, oni sami odkrywali kolejne, często nieoczywiste warstwy miasta:

Gdzieś znalazłem ciekawy obiekt, który mnie zainteresował, czy w ogóle ciekawy fragment miasta, który wcześniej był mi zupełnie obcy. Akurat tutaj na Pradze, pamiętam, że dla mnie takim szokiem była Nowa Praga, która już zupełnie znajduje się poza głównymi szlakami komunikacyjnymi – tam się nie zagląda, bo nie ma po co. I pamiętam, że tak nagle na tej Nowej Pradze się pojawiłem… Chyba gdzieś czytałem jakiś artykuł na temat takich carskich inskrypcji, które się w mieście zachowały. A są takie inskrypcje na przykład na Inżynierskiej, w takiej dawnej fabryce metalurgicznej. Są napisy cyrylicą jeszcze sprzed 1916 roku… (…) Przy Stalowej – tak, jak jest ten dawny bazar, tam jest też taki napis koło sklepu Cynowskiego – to był taki sklep kolonialny też jeszcze sprzed I wojny światowej. I tak się zainteresowałem: kurczę, tam są takie rzeczy? Przecież w ogóle sobie nie zdawałem sprawy, że gdziekolwiek jakiś napis właśnie cyrylicą się zachował! No i zacząłem tak to zgłębiać, tak? I się nagle okazuje, że ta Nowa Praga jest niezwykle interesująca, że nie przypadkowo tam kręcili tego „Pianistę”, bo faktycznie to wygląda jak kawałek Warszawy, której już nie ma. Na przykład ulica Mała „grała getto” w wielu filmach, bo nie tylko w „Pianiście”, ale też w „Dziewczęta z Nowolipek”, „Korczak”, tak? Tam często ta Mała się przewija. Czy „Cafe pod Minogą”, na przykład, też tam było kręcone. Okazuje się, że to jest taki trochę właśnie rezerwat. O, potem się jeszcze pojawił film, pamiętacie ?, „Rezerwat”, tak?

Opowiadane historie koncentrują się wokół kwestii społeczno-kulturowych aspektów. Jedna z rozmówczyń wspominała, że to, co najbardziej zapadło jej w pamięć z jednego ze spacerów, to opowieść o tym, jak kradziono wódkę z fabryki Koneser za pomocą roweru, w którego ramie ją przewożono. Pojawiają się odwołania do filmów rozgrywających w okolicy czy do biografii „kultowych” pisarzy, mieszkających niegdyś w dzielnicy, i ich powieści.

Narracje towarzyszące niektórym spacerom podporządkowane są nie tyle konkretnemu tematowi, ile raczej specyfice danej przestrzeni. Po jednym ze spacerów przewodnik tłumaczył nam:

Dzisiaj był temat terenowy, czyli był groch z kapustą, jakby, było po prostu o wszystkim. Tylko chodziło o to, żeby mniej więcej się zorientować w tym, co to jest za miejsce, tak? Że to są kresy przedwojennej Warszawy, że architektura modernistyczna z okresu międzywojennego, że właśnie PPS-owcy potem gnębieni tu mieszkali i tak dalej, i tak dalej. Więc to, jakby, według takiego klucza.

W przestrzeń miasta, w jego tkankę architektoniczną wpisana jest historia, którą przewodnicy starają się wydobyć i przybliżyć – mury ewokują pewne narracje.

Dzielnica jest narracyjnie uwarstwioną przestrzenią wielorakich światów życia (Bendiner-Viani 2005|2011: 149). Wspólne spacerowanie to przemierzanie tych różnorodnych przestrzeni życia. Jest też odkrywaniem multilokalności miasta, która wiąże się z przyjęciem założenia, że każde miejsce (w sensie fizycznym) jest polisemiczne – dla różnych osób może nieść zupełnie odmienne znaczenia (Rodman 2003, Pink 2008|2011: 114). Miasto to palimpsest.

Miasto i opowiadane historie zazębiają się, stanowią zbiór powiązanych opowieści. Spacerowicze zaś tworzą wspólnotę tekstualną. Terminem tym Charlotte Linde (2009: 170) określiła takie środowisko dyskursywne, które kształtuje rozpoznawalne dla niego historie i tworzone jest przez osoby zaangażowane we wspólne działania. Mogą to być na przykład wspólne działania wielbicieli serialu zrzeszonych w fanclubie i osób biorących udział w dyskusjach na forach internetowych poświęconych temu serialowi. By stać się członkiem takiej wspólnoty nie trzeba znać wszystkich ważnych dla niej tekstów, wystarczy, że zetknęło się z wieloma fragmentami. Poszczególne historie funkcjonują w ramach wspólnoty jako zbiór powiązanych opowieści i stają się źródłem do tworzenia nowych tekstów (Linde 2009: 194).

Słowa, gesty, obrazy. Opowieść przewodnika jako performans

Opowieść przewodnika składa się przede wszystkim ze słów, układających się w historie. Czy zatem przewodnika można by po prostu zastąpić książką albo audio-przewodnikiem? Książka to – mogłoby się wydawać – wiedza pewna, a przewodnik może się przecież pomylić. Audio-przewodnik – można by dalej twierdzić – ma zaś tę zaletę, że pozwala wybrać się na wycieczkę w dowolnym momencie – nie wymaga dostosowania się do organizatora. To jednak perspektywa zewnętrzna, kogoś, kto we wspólnym spacerowaniu nie uczestniczył. Skoncentrowanie się jedynie na słowach zamyka pole widzenia i uniemożliwia myślenie o spacerze jako o swego rodzaju sztuce – opowieść przewodnika to performans. Równie ważne jak słowa są też gesty i obrazy, oraz interakcje, ale o tym zaraz.

Stowarzyszenie imienia Szymona An-skiego, Mania Cieśla, Agata Masimowska, Spacer: Letni spacer po kibucu Grochów i okolicach, 2014-07-27.

W czasie spaceru przewodnicy wykorzystują wydruki dawnych fotografii: zwykłe kartki luzem, materiały zafoliowane albo zebrane w skoroszycie w koszulkach. Fotografie umieszczają w przestrzeni – wpisują kadry we współczesne, „aktualne” miasto. To namiastka „powtórzonego spojrzenia”, a także próba zobaczenia konkretnego miejsca tak jak ono istniało wiele lat wcześniej. Często wykorzystują też dodatkowe materiały, takie jak mapy, foldery, wydruki z gazet. Wskazują miejsca, kierunki, lokalizują opowieść. Ich ciało poprzez gest wskazania łączy opowieść z realną przestrzenią miasta, obrazami, mapami. „Rzeczywistość nie jest dana w znakach; rzeczywistość mająca znaczenie jest raczej stwarzana w działaniu” – pisał Hubert Knoblauch (2011: 320). Z perspektywy performatyki proces komunikacji składa się – innymi słowy – nie tylko ze znaków, lecz także z towarzyszących im praktyk cielesnych (Knoblauch 2011: 321). Opowieść przewodnika jako rodzaj działania komunikacyjnego jest procesem sytuacyjnym, przebiegającym w określonej przestrzeni, tworzącym hybrydyczną formę. Opowieść i działanie są technologicznie zapośredniczone. Często obrazy zostają umieszczone w przestrzeni miasta i w trakcie prezentowania ich przez przewodnika zostają refotografowane przez spacerujących. To, co zostało uwiecznione na zdjęciach, zostaje również ponownie sfotografowane. Miasto i miejsca są wytwarzane w tym perfomatywnym akcie łączącym przewodników, mieszkańców i technologie (zob. także Farías, Bender 2010).

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *